JACEK CHRUŚCIŃSKI
Ja również dosyć szybko zacząłem pokazywać się na stadionie przy ulicy Józefa Kałuży.
(nb. kumpla mojego dziadka)
Na zdjęciach brat, mama i ja (tata robił fotkę).
Bakcyl sportu zadziałał i w moim przypadku - ja jednak wybrałem pływanie.
A że w Cracovii nie było takiej sekcji... trenowałem gdzie indziej, będąc kolejną ofiarą Kękusiów :).
A wzorce były tam wybitne, bo i P. Dyrek i P. Dłucik,
a przede wszystkim, mój później wieloletni kompan Piotrek Chmielewski (sic!) oraz człowiek, któremu dużo zawdzięczam,
długodystansowiec Rynio Wysocki!!!
Potem wylądowałem w Koronie, gdzie namówiony przez Rynia grałem w piłkę, ale wodną!
Miałem wówczas całkiem niezłe wyniki i parę sukcesów...
***
Zawsze chciałem wystąpić na Naszym Stadionie...
Udało mi się to przy okazji ponownego awansu Pasów do ekstraklasy!